"Dłoń Króla Słońca" - gratka dla fanów "Wojny Makowej"
Jeśli jesteście fanami "Wojny Makowej" to "Dłoń Króla Słońca" jest idealną pozycją dla Was.
Wen Olcha dorastał wychowywany na dwa sprzeczne ze sobą sposoby. Z jednej strony Babka starała się przekazać mu wiedzę przodków oraz ich magię, a z drugiej ojciec szykował go aby był w stanie zająć wysokie stołki w cesarstwie. Jednak jedyne czego on sam pragnął to magia i odnalezienie własnej, trzeciej ścieżki.
Mi się bardzo podobała ale bez większych fajerwerków, doszłam do wniosku, że nie jest to do końca kwestia książki, a tego, że ja po prostu nie przepadam za tego typu książkami.
Mam tu na myśli, że w tej powieści znajdziecie szeroko rozbudowany świat, system magiczny oraz politykę co składa się miejscami na sporą ilość opisów, które mnie nieco nudzą.
Ogólnie sama historia i przygody Wena bardzo mi się podobały.
Były momentami zaskakujące, emocjonalnie zaangażowałam się w życie głównego bohatera i wkurzała mnie niesprawiedliwość oraz wyższość, z którymi musiał się mierzyć ze strony innych bohaterów.
Co do bohaterów to zostali oni świetnie zbudowani, a ich charaktery i wynikające z nich zachowania przedstawiają sobą pełną paletę barw i niczym w prawdziwym życiu nigdy do końca nie wiadomo czego można się po danej osobie spodziewać.
Czasem brakowało mi jakiejś akcji czy napięcia i wtedy zaczynałam się nudzić ale nie występowało to jakoś często.
Najbardziej wybiło mnie z rytmu przedstawienie mijającego czasu, gdyż w pewnym momencie wydawało mi się, że minęło zaledwie kilka tygodni może miesięcy, a minęło kilka lat. Nie wiem na ile jest to kwestia mojego rozkojarzenia, a na ile jakiś nieścisłości w książce.
Sądzę, że audiobook ułatwia wgryzienie się w tą historię i nadaje jej taki baśniowo-gawędziarski wydźwięk, który dodaje charakteru powieści.
Podsumowując mamy tu ciekawą historię chłopaka, który dążył ślepo do celu, a nie zauważał co się tak naprawdę wokół niego dzieje, powieść idealna dla fanów "Wojny Makowej", świetni bohaterowie i szeroko rozbudowany świat, dla mnie czasem zbyt powolna ale to już co kto lubi.
Dodam jeszcze, że Wydawnictwo przeszło samo siebie z oprawą gdyż wygląda zniewalająco, plus te barwione brzegi, po prostu sztos.
6/10⭐
Komentarze
Prześlij komentarz